Chyba nie ma jakiejś gwiazdy, która by mnie czymś tak mocno denerwowała, że spędzałoby mi to sen z powiek czy powodowało, iż wyrywałabym sobie włosy z głowy z tego powodu.
Mam dystans do tego, bo żadnej z tych gwiazdek nie znam osobiście. Zazdroszczę im tylko, że potrafią się sprzedać, też bym chciała kasować kilka tysięcy złotych za dzień roboczy. Nieźle, ale to są właśnie cechy pozytywne bycia sławnym i rozpoznawalnym aktorem. Cienie polegają na odarciu z prywatności.
Wg mnie, nasze gwiazdy tragiczne nie są, ale to, co wyraźnie rzuca się w oczy, to poziom polskiej prasy, a właściwie brukowców. To, co prasa ostatnio robi z życiem prywatnym Sztuhrów przechodzi wszelkie pojęcie. No ale o czymś trzeba pisać.
Nie interesują mnie osoby sławne specjalnie, a już na pewno nie te, które pokażą tyłek i jeszcze na tym zarobią, bo to nie moja bajka. Jak leci dobry film, to sprawdzam, kto w nim gra i zaczynam się interesować tą osobą. Jeśli w telewizji trafię na ciekawy teledysk, to również baczniej się przyglądam. Ale jeśli ktoś nie ma sobą nic do zaprezentowania, a jego jedyną aspiracją jest latanie od jednego bankietu do drugiego, no to nie zasługuje na miano gwiazdy, bo to zwykły celebryta.
Polskie gwiazdy, jak już mówiłam, najgorsze nie są, ale fakt, coraz więcej pojawia się dziewcząt, które chcą zrobić kariery przez łóżko albo już to zrobiły. Prasa wyjawia brudy, jak w przypadku obsmarowanego Fibaka, że załatwiał młodym dziewczynom starszych mężczyzn za pieniądze. Nasz show biznes ma swoje brudy, ale mnie i tak to nie jest w stanie zirytować. Robią, co chcą. Pewnie, gdybym miała tyle kasy, co oni, to też by mi nieźle walnęło na punkcie robienia z siebie idiotki - gdyby mi płacili za każde pierdnięcie czy bzdurę wypowiedzianą w jakimś programie. Czemu nie.
Nie mój cyrk, nie moje małpy.