Dziewczyny, pomóżcie mi..... Też nie wiem czego chcę. Jestem w 4 letnim związku z osobą, z która od roku przechodzimy 'kryzys', kłócimy się o wszystko i przy każdej okazji. Jest juz tak źle, że denerwuje mnie w nim dosłownie wszystko!!!! To, jak coś opowiada, w jaki sposób je, jak ze mną tańczy.... NO WSZYSTKO!!!
Gdzieś tam w środku czuję, że to moja bratnia dusza i baaaaaardzo nie chcę mu łamać serca!!! właśnie przez to jeszcze z nim jestem. ale to chyba bez sensu...? Na seks też nie mam ochoty (a kiedyś byłam zawsze do tego pierwsza ). JUż mu o tym wszystim mówiłam, dał mi czas do namysłu, ale ja ciągle nic nie wiem. Nie chcę go niewiadomo ile trzymać w niepewności... Tak go kocham, że nie chcę go skrzywdzić. Ale spędzać czasu z nim też nie mam ochoty....
Na imprezie milej mi się rozmawiało i tańczyło z obcymi ludźmi niż z nim....
Jak myślicie, co to jest? Miłość? Nawet nie chce mi się jej naprawiać... Może go już zwyczajnie nie kocham, ale jestem tchórzem i nie lubię za kogoś decydować.... echhhh...