Kostek napisał(a): Oboje zrobili źle. Ale jakoś dziwnie u nas, w większości przypadków, by nie napisać zawsze jest tak, że jak żona zdradza to ku*wa, jak kobieta wchodzi w związek, to suka. A facet to taki biedny piesek, który musi wziąć to co mu dano i albo w życiu za dużo wypił i wtedy zdradził, albo mu ta niedobra suka dała. Dla mnie gorszym będzie zawsze ten kto faktycznie rozbija związek, ten zdradzający, a nie ten/ta kto się do tego przyczynił. Teraz rozumiesz?
Kostek - większość tego nie zrozumie. Bo dla nich myślenie stereotypowe jest jedyną formą myślenia. Smutne to, ale niestety prawdziwe.
Armigor napisał(a): "nasza" dorotka robi to z premedytacją i ma z tego świetną zabawę skoro pisze ze została przez tego mężczyznę porzucona i sama na siłę wchodzi ponownie w ten układ
Doprawdy nie wiem, w którym momencie napisałam, ze z premedytacją wchodzę w ten związek ponownie (będąc już porzucona), nie wiem też, w którym momencie napisałam, że mam z tego świetną zabawę, bo do śmiechu od dawna mi nie jest.
To raczej chyba problem z Twoją bujną wyobraźnią?
Kostek napisał(a):Tu nie chodzi o aprobatę, u mnie tez jej nie ma.
Nie wiem czy jest uzależniona, czy to działanie z premedytacją.
Wiem natomiast, że wielu palaczów twierdzi, że w każdej chwili mogą zerwać z nałogiem, a umierają z fajka w gębie.
Wiem też, że kobiety zakochane/kochające działają bardzo często irracjonalnie, wbrew temu co każdy z nas zrobił by na ich miejscu
Kostek ujął to idealnie!!
To właśnie starałam się wytłumaczyć wszystkim w kilku ostatnich postach:
1) Jestem świadoma sytuacji - mojego beznadziejnego położenia, tego, że on - wg niektórych jak się okazało "ofiara" (na dodatek moja hehe - biedny piesek) jest w idealnej sytuacji mając 2 kobiety w łóżku- choć zarzeka się na wszystko za każdym razem, że seks w małżeństwie nie istnieje od kilku lat - i nie ma to żadnego związku ze mną, powód był inny - i na rok przed pojawieniem się mojej osoby w jego życiu.
2) Wiem, że powinnam to skończyć dla swojego dobra.
3) Czasem nawet łudzę się, ze mi się uda.
4) Porównałam się do osoby uzależnionej - bo jak tylko mam kontakt z "narkotykiem" - to nie mam siły się oprzeć - i od razu wyjaśniam dla osób myślących 1-stronnie, że nie chodzi mi w tym momencie tylko o seks. Daję się w to wciągać, wierzę w to, co on do mnie mówi (nie chodzi mi tutaj o jakieś piękne słówka czy coś takiego)... i tak błędne koło się toczy.
5) Wiem, że niektórzy w ogóle tego nie zrozumieją i zaraz jakiś stereotyp myślowy napiszą... no trudno.
6)Kocham drania cały czas - i to jest chyba siła napędowa tego "błędnego koła"
7) Cały czas walczę sama ze sobą - mam nadzieję, ze kiedyś wygram.