Milenka89 napisał(a):Ja bym nie wyjmowała. Masz przynajmniej spokój z bolesnymi okresami, spóźnieniami, a jak trafi się coś przygodnego albo partner to masz z głowy. Skoro zdecydowałaś się zakładać spiralę wiedząc o jej wpływie na organizm, to chyba brak partnera teraz nie powinien zmienić tej decyzji
Zrób tak, żeby było Ci wygodnie
Mhm, tylko że wiadomo, że zakładałam ją w wiadomym celu, teraz tego celu brak - więc wydaje się zbędna
Coś przygodnego mi się nie przytrafi - bo znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że jestem zbyt strachliwa na to. U mnie jakiś tam dłuższy "celibat" nie był w sumie nigdy kwestią sztywnych zasad, a strachu właśnie. Zaraz mam przed oczami to, że się zarażę hiv albo innym syfem i umrę
(wiem, że prezerwatywy chronią, ale nie mam do nich zaufania). Więc wątpię, żeby mnie z własnej woli przytrafiła się przygoda (ewentualnie gdyby ktoś mi coś dosypał - słyszałam, że takie rzeczy się zdarzają). Zwłaszcza że podchodzę do większości mężczyzn dość nieufnie i z dystansem, zwłaszcza jak widzę, że są zainteresowani. Przyjaciółka się zawsze śmieje, że jako kumpela (dla faceta, ale kumpla) jestem do rany przyłóż, a jak widzę, że ktoś jest zainteresowany, to albo się robię strasznie wredną suczą / albo ignoruję / albo mam stosunek wyraźnie lekceważący
Rozważam tylko 2 opcje: jak do siebie wrócimy (mało prawdopodobne, ale po tym człowieku nigdy nic nie wiadomo)/jak się z kimś zwiążę - szkoda hajsów, toż to były miliony monet, dość odczuwalne dla kieszeni. Chociaż spirala jest tania, biorąc pod uwagę okres całych 3 lat (100 zł na 3 lata, 330 zł na rok, 27,50 za miesiąc)
Mam znacznie mniej obfite miesiączki - to wielki, wielki plus! Na tyle mniej obfite, że nawet zwykła wkładka z discreet daje radę ze 2 godziny (mimowolnie sprawdzone, jak mnie nagle zaskoczył okres, bo zapomniałam sobie dni policzyć
)
co do bólu - dalej mnie ćmi, tak czy siak, w dole pleców (ibum załatwia sprawę). Ale ja zawsze byłam z tych, którym wystarczyły 4 ibumy forte w ciągu dnia i szły na wf interwały robić i ścigały się z innymi (3 osoby które najdłużej wytrwały miały dodatkową obecność
). Więc nie zdychałam w sumie nigdy, chyba że się nie naćpałam lekami
Na minus - zawsze się boję jak zakładam tampony, żeby nie wepchać za głęboko i o nic nie zahaczyć. Mam nadzieję, że mi kiedyś ta obsesja przejdzie. Naczytałam się, że to możliwe i się boję
(jak zawsze, kilka lat wstecz miałam urojenia, że dostanę tego wstrząsu toksycznego
)
Na razie siedzi, niewyjęta.