Witam wszystkich!
Moja historia w skrócie: od 3 miesięcy jestem w nowym związku. Jak to zwykle bywa na początku znajomości: wszystko jest w największym porządku, doskonale się rozumiemy i dogadujemy i uwielbiamy przebywać w swoim towarzystwie. Jest między nami sporo chemii, co przekłada się również na swojego rodzaju wzajemne pożądanie. Jaki mam problem w związku z tym? Cóż... wiąże się to oczywiście z dobraniem odpowiedniego momenty na "pójście na całość", jednak zależy mi na tym, aby w tej relacji nie utracić tego powszechnego statusu bycia dla niego zdobyczą.
Jak mówią wszystkie popularne czasopisma, facet lubi zdobywać kobietę, więc zwyczajnie nie chciałabym podać mu wszystkiego od razu na tacy. Czy też uważacie, że gdyby jednak doszło między nami do zbliżenia, to on może uznać, że mnie zdobył i przestanie się starać?