Przeczytałam cały wątek i normalnie nie mogę uwierzyć. Jejku dziewczyno Ty masz dopiero 19 lata i od razu na swojej drodze spotkałaś tak złego faceta. Tutaj już dziewczyny widzę starały się jak mogły, żeby odciągnąć Cię od niego. Ale nie udało się (wielka szkoda) i szczerzę, uwierz mi, że rozumiem Cię...
Na to wygląda, że nie jestem dużo starsza od Ciebie bo tylko dwa lata
i niestety też wiem co to uzależnienie od chłopaka. Jestem z moim 6 lat w związku. Ja zakochana w nim od pierwszego spotkania, on, pieron wie. Oczywiście oczarowana nim, robiłam wszytko co chciał, przekładałam wszystko dla niego. Początki jak to początki były świetne ale później zaczęły się imprezy i oczywiście inne dziewczyny. Na jednej z imprez zagadał do mojej koleżanki ze studiów, później jakiś czas z nią pisał (nigdy z nią nie spał!). Również jestem pesymistką i również miałam niskie poczucie własnej wartości. Chłopaki umawiali się ze mną i po jednym spotkaniu żegnali. Też myślałam, że nie znajdę tego z którym spędzę życie. I myślałam, że już go mam, tyle że tak zraniło mnie to co zrobił żeby powiedzieć sobie że nie pozwolę sobie na takie traktowanie i nie patrzyłam na przyszłość czy znajdę kogoś czy nie. W 12 godzin spakowałam wszystkie rzeczy od niego i chciałam odjechać... na zawsze. Oj uwierz najtrudniejsza rzecz jaką w życiu było mi zrobić( a nie miałam łatwego życia), siedziałam i płakałam całą noc zanim rano do niego pojechałam. Ale wiesz co sobie uświadomiłam? Że jestem młoda, świat stoi przede mną otworem i czy z nim czy bez niego poradzę sobie. Byliśmy ze sobą już w tedy 1,5 roku i zarówno ja jak i on przyzwyczailiśmy się do siebie, do swoich rodzin, do wszystkiego. Moja babcia go uwielbiała, z bratem się świetnie dogadywał, co piątek piwko i gadali co utrudniało moją decyzję. Ale nie mogłam pozwolić na pomiatanie własną osobą. Jesteśmy kobietami i tak dużo dla nich robimy. Sprzątamy, gotujemy, pierzemy(nie mówię że nie ma mężczyzn którzy tego nie robią) i rodzimy im ich własne dzieci dlatego chociaż szacunek i wierność z ich strony nam się należy, bo robimy to tylko dla nich.
Mnie się udało od tamtej sytuacji (4,5 roku) jestem szczęśliwa poza małymi potknięciami i kilkoma problemami, małymi i dużymi( ale to się chyba zdarza w każdym związku) na prawdę jesteśmy szczęśliwi, tylko u mnie trzeba przyznać nigdy mnie mnie zdradził. Wspieramy się, codziennie mówimy sobie "Kocham Cię" i przede wszystkim ufamy sobie.
Teraz pomyśl, gdzieś tam NA PEWNO jest facet który będzie cię wspierał, doceniał, u którego w ramionach będziesz czuć się po prostu bezpieczna i który zawsze z samego rana powie Kocham Cię. Nie mogę powiedzieć że przestałam być pesymistką ale od tamtego czasu przestałam mieć na uwadze tylko jego. Życie ma się po to żeby z niego korzystać. Ty przy tym facecie tracisz każdą minutę swojego życia. I na prawdę uwierz on się nie zmieni bo jak sama piszesz on nie widzie w swoim zachowaniu nic złego. Jak może się ktoś zmienić skoro nie widzi swoich wad i złych czynów?? Jeżeli boisz się samotności weź sobie kotka, pieska ale odstaw tego faceta! A zobaczysz że szybko się pozbierasz, kiedy tylko wyjdziesz z tego toksycznego związku. I pojawi się ktoś kto po prostu o Ciebie zadba. Masz dla siebie cały świat, jesteś młoda masz tyle możliwości!. Myślisz, że dla czego tak cię goni z tym czasem? Boi się, że mu uciekniesz, a dziecko i ślub pomoże mu Cię przy sobie zatrzymać.
Na prawdę i ja Cię błagam pomyśl o tym. Znajdź w sobie siłę którą na prawdę w sobie masz i powiedź sobie dość!!! Taki facet powinien nie dość że siedzieć to jeszcze być sam. Nie zasługuję na żadną kobietę. Błagam przemyśl to.
I mam prośbę do Ciebie. Chociaż raz dziennie, tylko raz! powiedz sobie, tylko sobie! do lusterka, patrząc w oczy: "Jesteś piękna", uśmiechnij się i odejdź z uśmiechem. Uwierz brzmi głupio i banalnie, ale podbuduję Twoją samoocenę i zaczniesz w siebie wierzyć. Mnie pomogło i na pewno Tobie też się uda. Życzę Ci dużo odwagi i pewności Siebie!