U nas w rodzinach jest sporo takich sytuacji. Ciocia Miśka jest tuż przed rozwodem i to Ona jest krewną, więc musi być na weselu, ale Jej jeszcze mąż jest chrzestnym narzeczonego, więc Jego też trzeba zaprosić. Małżeństwo się rozpadło, bo On się z kimś związał, zapytaliśmy więc wprost ciocię, czy każde z Nich mamy zaprosić samo, czy z osobą towarzyszącą - żeby Ona się głupio nie czuła, jak On przyjdzie ze swoją nową partnerką. Ciocia stwierdziła, że jest Jej to obojętne więc oboje dostaną zaproszenie z osobą towarzyszącą. Rodzice mojego Miśka też są po rozwodzie i cały czas martwiłam się, jak to będzie, bo są baaaardzo skłóceni, na szczęście Narzeczony podjął decyzję, że matki nie zaprosi, tym bardziej, że zrobiła nam ostatnio ogromne świństwo i po prostu nie chcemy jej znać, więc problem rozwiązał się sam. Nie będzie u nas podziękowań dla rodziców, żeby tata Miśka nie czuł się głupio i źle z faktem, że występuje w pojedynkę. Trochę się boję, bo matka Miśka nie wie jeszcze, że nie zamierzamy Jej zaprosić, a dowie się, bo brat Miśka mieszka z matką, a Jego zapraszamy... Wiem, że z tego posta nic nie wynika,nie ma żadnej rady dla Ciebie, ale może znajdziesz pocieszenie w fakcie, że nie tylko u Was będzie taka trudna sytuacja. Jakoś tzreba sobie z tym radzić i starać się, aby nikt i nic nie zepsuło tego pięknego dnia!