Moje dziwne zachowanie..

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Jak dogadać się z facetem?

Postprzez paula » 3 mar 2013, o 12:57

Jesteśmy razem 4 lata, szmat czasu tak naprawdę. Jesteśmy szczęśliwi, pomagamy sobie wspólnie jak tylko potrafimy. Ale.. dowiedziałam się ostatnio że on nie potrafi mi o wszystkim powiedzieć. O wielu sprawach z nim związanych dowiaduję się dopiero po jakimś tam czasie gdy on ma natchnienie aby się "pozwierzać". Oczywiście nie chodzi o to że wziął kredyt i boi mi się o tym powiedzieć :D chodzi raczej o to że on ostatnio bardzo przeżył śmierć ojca. Na początku było strasznie. Ja się starałam jak tylko mogłam by mu jakoś ulżyć. Po miesiącu napisał mi że jest zdecydowanie lepiej, że już potrafi o ojcu normalnie (czyli bez wzruszeń) rozmawiać. Jednak wczoraj dowiedziałam się że ma pewien problem.
Otóż jeśli wieczorem nie napije się dwóch piw to nie potrafi zasnąć. Od razu myśli o tacie, o tym co się stało, o tym co mógłby jeszcze dla niego zrobić. Jeżeli natomiast napije się piwa to zasypia momentalnie. Powiedział mi również że on nie potrafi się przede mną jakoś tak szczerze otworzyć i powiedzieć co go boli. Twierdzi że ja dla niego naprawdę dużo zrobiłam w ciągu tych dwóch miesięcy i chyba uznał mnie jako pewnik w jego życiu i zatracił mnie w swoich priorytetach. Uznaje że jestem, że pomagam ale nie potrafi mi o tym co go boli powiedzieć. Nie wiem czy dobrze myślę, ale wydaje mi się że on po prostu boi się że straci w moich oczach jeśli zacznie się żalić. Ale tak nie jest! ja naprawdę o wszystkim mu mówię! że jest mi źle, że mam dość życia, że jest mi ciężko, niejednokrotnie przy nim płaczę - a czemu? bo uznaję go za najbliższą osobę w moim życiu! nie potrafię mamie powiedzieć że jest mi ciężko na studiach bo ona szybciutko sprowadzi mnie na ziemię "bo się nie uczysz!". a jemu mogę naprawdę powiedzieć o wszystkim. Ale jednocześnie boli mnie że on nie umie się przede mną otworzyć. I staje sie to powoli problemem choćby ze względu na to że za 1,5 roku mamy zostać małżeństwem. W związku z tym jakiego ja będę miała męża? takiego który wstydzi się żonie powiedzieć o swoich dołach?

i bardzo was proszę, doradźcie mi coś bo jest to dla mnie powoli męczące..
dodam że rozmawiałam z nim wczoraj na ten temat. Nie wiem czy coś pomogło. Oczywiście cudów nie oczekuję ale czasem po prostu głupio się czuję mówiąc np. o naszym ślubie. Przeżywam to, myślę o tym prawie każdego dnia. Wyszukuję obrączki, sukienki, fryzury, bukiety ślubne. I czasem nawet mu o tym mówię że coś super znalazłam. Ale gdy z jego strony nie ma żadnego odzewu to po prostu czuję że się wygłupiłam pisząc to wszystko do niego..
dowiedziałam się wczoraj również że on też myśli dziennie o tym naszym ślubie - no niestety, nie potrafię się dowiedzieć CO takiego on myśli.

kolejnym problemem jest to że nam po prostu jest wygodniej rozmawiać w smsach lub mailować. Gdy się spotykamy to rozmawiamy o wszystkim tylko nie o nas. Naprawdę potrafimy się dogadać ale gdy coś nas w sobie wzajemnie denerwuje to nie potrafimy powiedzieć sobie tego wprost. Tylko czekamy aż wrócimy do domu i wtedy smsujemy albo piszemy sobie maile. Już tyle razy próbowałam z tym zrobić porządek. Bo przecież za 1,5 roku nie będziemy mieli już takiej możliwości prawda? nie będziemy czekać aż wyjdziemy do pracy by napisać sobie smsa :P
paula
 

Re: Jak dogadać się z facetem?

Postprzez paula » 3 mar 2013, o 23:25

bardzo proszę o jakieś opinie na ten temat..
paula
 

Re: Jak dogadać się z facetem?

Postprzez sun979 » 4 mar 2013, o 19:52

Moim zdaniem 2 miesiące to jeszcze za mało by twierdzić, że z psychiką Twojego faceta jest już lepiej. Ja myślę, że on zwyczajnie wstydzi się ciągłych łez. Chcę Cię uspokoić, że jest już lepiej. Nie chcę Cię zwyczajnie już męczyć swoim problemem i dusi to w sobie. Wydaję mi się, że zwyczajnie potrzebuję więcej czasu. Ma czas żałoby i musisz to przeczekać.
Ty się cieszysz myślą, że za 1,5 roku ślub, a on ma głównie w głowie tatę, wspomnienia z nim itd. Na Twoim miejscu wyciszyłabym przy nim temat ślubu. Chłopak potrzebuje czasu na przemyślenia. Pomyśl jakbyś była na jego miejscu.
sun979
 

Re: Jak dogadać się z facetem?

Postprzez paula93 » 4 mar 2013, o 20:26

daj mu czasu. 2 miesiące to naprawdę jest mało czasu żeby się oswoić z tą myślą, że jego już nie ma. ja byłam w 3 gimnazjum jak umarła moja mama i do tej pory płacze w nocy, bo jej potrzebuje i jest mi ciężko, a mam 20 lat i jestem sierotą bo taty nigdy nie miałam. odszedł jak miałam zaledwie 3 lata.
Też nikomu nic nie mówiłam, co wtedy czułam, jak bardzo tęsknie za mamą.. wolałam to trzymać wszystko w sobie..nie chciałam nikogo dręczyć, płakać przy kimś..do tej pory ciężko mi rozmawiać na temat mamy..chyba ze wspomnienia, ale to ze za nią tęsknie i czasami nie daje sobie rady, nikt o tym nie wiem. pierwszy raz teraz o tym komuś mówię (pisze). bo pisać jest łatwo... On teraz potrzebuje dużo czasu, więc go zrozum i bądź przy nim bo tego na pewno teraz będzie potrzebował. on z czasem zacznie z Tobą rozmawiać o swoim tacie, ale daj mu czas.
paula93
 

Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez paula » 14 kwi 2013, o 13:50

jestem z facetem od 4 lat. Planujemy wspólną przyszłość. Jednak jest bardzo denerwujący mnie problem. Otóż mój luby jest baaaardzo gruby. Denerwuje mnie to powoli. Kiedyś aż tak nie było. Kiedyś jeszcze mimo piwkowania to coś tam robił w tym kierunku by jakoś wyglądać: podnosił (nie wiem czy to dobrze napiszę..) hantle, jeździł na rowerze (w lato na zwykłym przez miasto jeździł, a zimą w domu na takim "stacjonarnym" do ćwiczeń). Co prawda od początku wiedziałam że nie należy do najszczuplejszych. Jednak to co się teraz z niego stało to przechodzi ludzkie pojęcie!! Waży ponad 100kg, poprzez żałobę nosi ciągle czarne ubrania które zaczynają doprowadzać mnie do szału (a niby czarny wyszczupla...).
Jakiś rok temu gdy powiedziałam mu o tym że powinien schudnąć (a naprawdę nie było jeszcze aż tak źle!!) to się obraził na mnie!! Po jakimś czasie, gdy sytuacja się uspokoiła, to wytłumaczyłam mu że chodzi o jego zdrowie a nie o moje widzi mi się. Chyba zrozumiał. Wtedy zaczął pić głównie wodę mineralną, ograniczyliśmy fast foody, ile piw wypijał z kumplami w weekend to nie mam pojęcia bo mnie wtedy przy nim nie ma.
I powiedzmy do wakacji jakoś tego się trzymał. Jednak to co stało się z nim zwłaszcza po pogrzebie ojca to mnie powoli przeraża! Praktycznie w ogóle nie jemy jakichś tłustych potraw na kolacje, a jak już to jest to pizza upieczona w piekarniku raz na np. miesiąc (więc fast foody odpadają jako powód grubnięcia!). Czy je dużo słodyczy? też raczej nie, odkąd tata nie żyje to jego mama w ogóle nie piecze ciast.
On ma siedzącą pracę, przez 8h tylko przy biurku siedzi. Wraca do domu to zje obiad i albo idzie rąbać drzewo na opał albo idzie spać. Potem wstaje, idzie się okąpać, zjeść kolację i znów spać. I tak mu mija cały dzień..
błagam, pomóżcie mi! bo ja naprawdę nie tylko ze względów wizerunkowych, ale przede wszystkim ze względu na jego zdrowie chciałabym aby schudnął!! Za 1,5 roku zostanie moim mężem! i ciekawa jestem jak będzie się czuł jako gruby pan młody..
i ja naprawdę nie przesadzam. Ja po prostu widzę co się z nim dzieje!! gdy tylko zaczynam temat "ojj coś brzuszek ci urosnął, może pora schudnąć?" to on odpowiada "tak, masz rację" i temat się kończy...


podsumowując..
chciałabym aby osoby które miały podobny problem ze swoimi partnerami mi jakoś pomogły. Może jakaś dieta? a może wybrać się do diabetyka powinien? może jakieś ćwiczenia?

Dodam jeszcze że niejednokrotnie staram się mu pomagać w słowach typu: "jak zaczniesz ćwiczyć, to ja będę z tobą". Tylko ze nawet jak ja w domu bym poćwiczyła to on powie że nie miał po robocie siły...

POMÓŻCIE....... :(
paula
 

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Lenovo » 14 kwi 2013, o 14:56

Hmm... coś mi mówi, że jedzenie to chyba najmniejszy problem i objaw wtórny. Napisałaś, że Twój chłopak przeżył ostatnio trudne zdarzenie (śmierć ojca). Myślę, że coś się dzieje z jego psychiką. Strata bliskiej osoby to źródło ogromnego stresu, który Twój partner próbuje jakoś rozładować - prawdopodobnie objadając się, gdy tego nie widzisz (nie jesteś w stanie kontrolować go 24h na dobę). Ludzie rekompensują braki na różne sposoby - nałogowo pracując, robiąc zakupy, pijąc alkohol... Twój chłopak wybrał jedzenie, bo sprawia mu ono przyjemność,a to co sprawia przyjemność łagodzi stres. Myślę, że pomoże szczera rozmowa i poszukanie głębszej przyczyny tego problemu.

Daying is an art like everything else
Avatar użytkownika
Lenovo
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 24
Dołączył(a): 13 kwi 2013, o 02:15

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Damian92 » 15 kwi 2013, o 13:41

Mógłbym się rozpisywać, ale napiszę pokrótce. Zawsze możesz spróbować gotowania ciągle czegoś nowego i go tym częstować. Jeśli będzie małe, lekkostrawne, a najważniejsze smaczne to się przyzwyczai. Ważny oczywiście jest ruch. Wyciągać czy to na rower czy to spacery. Nawet do lasu na grzyby. :) Wiosna idzie, a po niej lato, więc słońce, plaża, jeziorka, a wtedy nawet pływając czy pocąc się w upale można łatwiej zrzucić na wadze. Ja sam przez jakiś okres czasu jadłem tyle fast foodów, tak mi brzuch urósł, że jak grałem z kimś w piłkę to śmiali się, że niby w ciąży jestem. Niestety z moją przemianą materii w 1-2 tygodnie powróciłem do starej wagi i spadło mi te 10 kilo. :)
Dieta, ruch, rozmowa, dojście do sedna sprawy oraz problemu.
Zgadzam się z Lenovo, "że pomoże szczera rozmowa i poszukanie głębszej przyczyny tego problemu."
Damian92
 

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Armigor » 15 kwi 2013, o 16:03

Również proponuję szczerą rozmowę ,więcej ruchu i bardziej lekkostrawną dietę. Basen jest bardzo dobry na smukłą sylwetkę.
Armigor
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 834
Dołączył(a): 23 wrz 2012, o 21:51

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Hadassa » 15 kwi 2013, o 19:04

Porozmawiaj... :) i może spróbuj coś razem pomyśleć :)
np wspólne wypady na rowerach....

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Ankara 25 » 16 kwi 2013, o 14:14

witaj.a nie napisalas co tez wydaje mi sie byc istotne ile Twoj chlopak ma wzrostu...?widzisz ja mam z moim facetem odwrotnu problem bo jest z kolei za chudy...wazyl 5 kilo przy wzrocie 176 cm teraz podobno przybral i ma 61 kilo(mowi ze wazy sie w pracy) ja natomiast mam za duzo kilogramow waze jakies 90-92 kg a mam 171 cm wzrostu.Ostatnio bylam u lekarza(mam zbyt wysoki cholesterol i za duzo trojglicerydow) wlasnie wychodzi jedzenie fast foodow i lekarz nie chcial dowierzac ze tyle waze bo jestem taka ubita ze az tak tego nie widac ale coz waga nie klamie.tez mi cos tam marudzil ze powinnam schudnac , ja z kolei tak po ciazy sie roztylam nie w ciazy tylko po. za duzo sobie folgowalam i tak wyszlo.Tez mysle ze duzy problem tkwi w psychice smierc bliskiej osoby nie jest czyms budujacym by wzmacniac czyjas chcec do pracy czy walki z nadwaga poza tym tak jak pisali poprzednicy jedzenie to rozkosz przyjemnosc uczta dla podniebienia i bardzo trudno z tego zrezygnowac... sama jak czasem jem mniej albo nie to co lubie mam wrazenie ze jestem smutna przybita i wtedy zastanawiam sie czy warto?? a moze lepiej miec wiecej ciala i byc szczesliwa??? co tylko jesli bedzie sie wciaz przybierac i przybierac?? bo 13o kilo to juz bym nie chciala wazyc...mysle z epoprostu gdzies jest ta granica ktora kazdy z nas musi poczuc i powiedziec dosc tego biore sie za siebie nie chce tak wygladac...moze twojemu facetowi kompletnie na tym nie zalezy bo wiesz jak jemu nie zalezy to i tak za duzo nie zdzialasz...ja od wczoraj zaczelam np bieganie ale mam dzis mega zakway zawsze wieczorek kolo 19 truchcik parkiem pije biala wode, tez jem malo fast foodow, zobaczymy co z tego wyjdzie.przed chwila wlasnie zjadlam dwa jablka zamiast typowych podjadaczy.ale szczerze mowiac nie licze na wiele...bo uwazam ze przybrac jest latwo a spalic to juz duzo gorzej. W kazdym razie wesprzyj go i moze cwiczcie razem.... na pewno milej tracic zbedne kilogramy z kims niz samemu powodzonka
Ankara 25
Miła Kobietka
 
Posty: 97
Dołączył(a): 3 sty 2013, o 14:41

Re: Kochać.. nie za wygląd...

Postprzez Ankara 25 » 16 kwi 2013, o 14:15

ps tam na poczatku przy wadze ucielo cyferke mialo byc 57 kilo sorki
Ankara 25
Miła Kobietka
 
Posty: 97
Dołączył(a): 3 sty 2013, o 14:41

Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez paula » 4 maja 2013, o 23:35

Za rok wychodzę za mąż. Jesteśmy w pełni przygotowań: wybieramy powoli salę, zespół, kamerzystę. Jeszcze mamy do tego odrobinę czasu i luzu (bo wesele we wrześniu 2014) ale warto już teraz za niektóre sprawy się wziąć aniżeli potem szukać na ostatni moment.
Z mieszkaniem też nie mamy źle - będziemy mieszkać u mojego faceta.
Jedyny minus (a może plus?) jest tego taki, że on mieszka w domku jednorodzinnym z owdowiałą, schorowaną (dializującą się) matką. I nie wyobraża sobie bez sensu brać kredytu na mieszkanie i jednocześnie ją zostawić samą. Tak, to jest racja - nie musimy się zadłużać na 30 lat tylko po to by mieszkać osobno skoro mamy warunki do wspólnego zamieszkania praktycznie od już i to praktycznie za darmo. Będziemy mieli 2 pokoje, teściowej odstąpimy 1 pokój (aktualny pokój mojego faceta), wspólny przedpokój, łazienkę oraz kuchnię.
Ogólnie teściowa jest spoko, pogadamy, poklachamy, pośmiejemy się. Z tego co ją znam (a znam dość długo) to wydaje się być osobą nie lubiącą plotek, obgadywania, dokuczania innym nawet jeśli zajdą jej za skórę. Do tego wszystkiego jak wspomniałam jest osobą dializującą się i od stycznia tego roku jest wdową.
I niby jest ok, niby powinnam się cieszyć że tak naprawdę to da się z nią lepiej pogadać niż z moją mamą (która praktycznie ciągle wszystko widzi w ciemnych kolorach), ale.. to nie jest moja mama, nie wiem czy zamieszkanie z nią to szczyt moich marzeń. Wiem że nie powinnam wybrzydzać bo jestem osobą jeszcze uczącą się, aktualnie szukam pracy (prowadzę lekcje prywatne dla dzieci, ale pracy państwowej poszukuję ze względu na duże wydatki weselne). I wobec tego w ogóle nie powinnam mówić o jakichkolwiek minusach bo w końcu zamieszkam z ukochanym, będę na jego/ich utrzymaniu (choć tak nie do końca..), będę miała duży dom, będę mogła się w końcu poczuć osobą dorosłą która może decydować sama za siebie. A jednak wybrzydzam..
a czemu to robię?
bo po prostu boję się że nie będę u siebie, że to jest dom teściowej i co ja będę chciała w nim zmienić to w jakiś tam podświadomy sposób będę się sugerowała jej zdaniem.
Naprawdę nie wiem czy to jest dobry pomysł by z nią zamieszkać, chyba dopiero niedawno zdałam sobie z tego sprawę.
Dodam jeszcze że mój facet nie jest maminsynkiem który jej się ze wszystkiego spowiada, jest punktualnie w domciu, itd. Raczej o większości spraw mówi mnie a nie jej - i tak zawsze było (co wcale nie oznacza że ją w jakiś tam sposób okłamuje). Tylko pytanie brzmi:
czy w razie jakichkolwiek odmiennych zdań, między mną a teściową, mój mąż będzie mojego zdania bronił czy to co mama powie to będzie rzecz święta?
Gdyby ś.p. teść żył, to wesele byłoby za 3 lata, w tym czasie wyremontowalibyśmy górę domu i tam zamieszkali. Teraz niestety finansowo mój facet nie jest w stanie tego zrobić i dlatego jesteśmy "skazani" na mieszkanie na dole z teściową..
tak, wiem, mogę nie wychodzić za mąż dopóki nie będzie warunków do samodzielnego zamieszkania - tylko czy naprawdę warto czekać na własne szczęście (które bądź co bądź, mam już teraz przy sobie - mówię o moim facecie)?
paula
 

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez 456 » 5 maja 2013, o 10:37

Moim zdaniem dowiesz się jakie jest prawdziwe oblicze teściowej, gdy zamieszkasz pod jej dachem. Albo nadal będziecie się dogadywać i nie będzie jej przeszkadzać żadna zmiana, albo zaczną się zgrzyty, bo przyniosłaś do domu "brzydkiego" kwiatka, który nie pasuje do niczego. :roll: W każdym razie cokolwiek by nie było, na pewno dacie radę a ja myślę, że tak źle nie będzie. I przede wszystkim bądź dobrej myśli. Co do wesela, to razem z narzeczonym zadecydujcie. Jeśli wolicie wpierw wziąć ślub a później remont, to macie rozwiązanie.


"Czerwienią róż i w zapachu lilii kołysani - żeglujemy przed siebie. Niby niewidzialni, niby zakochani..."
456
Kobietka Expert
 
Posty: 3949
Dołączył(a): 8 sty 2013, o 11:05
Lokalizacja: Między Piekłem a Niebem

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez escandelle » 5 maja 2013, o 12:01

Nie powinnaś się zniechęcać. Tym bardziej, że sama piszesz, że Twoja teściowa to miła kobieta.Na niektóre rzeczy pewnie będziesz musiała przymknąć oko, bo pewnie ma swoje przyzwyczajenia, czy jakieś specyficzne zachowania, ale wszystko da się pogodzić jeżeli się tylko chce. Daj Wam szansę, a na pewno się uda. Powodzenia! :)
escandelle
Miła Kobietka
 
Posty: 86
Dołączył(a): 7 sty 2013, o 21:40

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez paula » 5 maja 2013, o 14:45

nie damy rady finansowo w najbliższym roku zrobić i remont i wesele. Dlatego do września 2014 żyjemy tylko weselem. A potem będziemy mieli z 2 miesiące (dopóki zima się nie zacznie) na wyremontowanie sobie sypialni i salonu (czyli gładzie, panele, do tego jakieś meble itd). Kasę z wesela chcemy właśnie na to przeznaczyć.
Ja bardzo chcę tego ślubu, chcę z nim zamieszkać, chcę poczuć sie w końcu dorosła (choć wydaje mi sie że jeszcze potęsknię za tą "niedorosłością" :) ). Tylko przeraża mnie ostatnimi czasy ta wizja mieszkania z teściową za ścianą. Ona naprawdę mojemu facetowi się w ogóle nie wtrąca do życia, raczej nawet nie komentuje tego co on robi (to już ja chyba bardziej marudzę na niektóre jego "wybryki" typu późne (baaardzo późne) wracanie z piwka do domu).
paula
 

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez 456 » 5 maja 2013, o 15:09

paula.x111 napisał(a):Tylko przeraża mnie ostatnimi czasy ta wizja mieszkania z teściową za ścianą. Ona naprawdę mojemu facetowi się w ogóle nie wtrąca do życia, raczej nawet nie komentuje tego co on robi (to już ja chyba bardziej marudzę na niektóre jego "wybryki" typu późne (baaardzo późne) wracanie z piwka do domu).

Skoro się w ogóle nie wtrąca, masz z nią świetny kontakt, to po co panikować?


"Czerwienią róż i w zapachu lilii kołysani - żeglujemy przed siebie. Niby niewidzialni, niby zakochani..."
456
Kobietka Expert
 
Posty: 3949
Dołączył(a): 8 sty 2013, o 11:05
Lokalizacja: Między Piekłem a Niebem

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez paula » 5 maja 2013, o 23:27

to nie jest tak że ja panikuję. Ja po prostu tyle się nasłuchałam od wszystkich wokoło jakie to teściowe są wredne po weselu, że zaczynam chyba sobie to wmawiać niestety...
mam nadzieję że ona się nie zmieni jak się do nich wprowadzę.. choć obawy mam naprawdę bardzo duże...
paula
 

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez amaretto90 » 6 maja 2013, o 20:13

Blackfox napisał(a):Skoro się w ogóle nie wtrąca, masz z nią świetny kontakt, to po co panikować?


na początku bardzo często jest sielankowo, rodzice/teściowie się nie wtrącają, są przemili... tak tak tak, też to przerabiałam, kiedy przez pierwsze pół roku małżeństwa pomieszkiwałam z teściową w mieszkaniu ;) później teściówka chciała być jeszcze bardziej kochana niż dotychczas i zachciało jej się wyręczania mnie we wszystkim...
:girlactive
na początku nie było aż tak irytująco, do czasu aż nie zaczęła się za bardzo interesować naszym, tj. moim i męża, życiem prywatnym.

ale na szczęście skończyliśmy budować dom na czas i od prawie roku mieszkamy w miejscu, gdzie teściowa w kapciach nie przyjdzie :)

yay! ubranie robocze na każdą kieszeń.
Avatar użytkownika
amaretto90
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 6 maja 2013, o 19:55

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez tasiaka » 6 maja 2013, o 21:42

Prawda jest jedna, najlepsza teściowa to ta na 102
Sto metrów od domu i dwa pod ziemią :witch
tasiaka
Fajna Kobietka
 
Posty: 122
Dołączył(a): 2 gru 2012, o 19:18

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez pannaczarna » 7 maja 2013, o 12:07

To że jest owdowiała i dializująca się - to chyba żaden problem?
Powiedziałaś że nie lubi plotkowania i wyśmiewania się z innych - to chyba nie jest złą kobietą. Jeśli teraz dobrze Wam się układa to może tak samo będzie już po ślubie. Choć wiadomo że po ślubie może też się przemienić we wstrętną czarownicę...
Tak czy siak trzymam kciuki ;)
Avatar użytkownika
pannaczarna
Miła Kobietka
 
Posty: 28
Dołączył(a): 3 maja 2013, o 23:04

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez pannaczarna » 7 maja 2013, o 12:10

paula.x111 napisał(a):to nie jest tak że ja panikuję. Ja po prostu tyle się nasłuchałam od wszystkich wokoło jakie to teściowe są wredne po weselu, że zaczynam chyba sobie to wmawiać niestety...
mam nadzieję że ona się nie zmieni jak się do nich wprowadzę.. choć obawy mam naprawdę bardzo duże...


prawda jest taka że panikujesz - a widocznie sama o tym nie wiesz.
Nie wmawiaj sobie tylu rzeczy a uwierz mi - będzie Ci się łatwiej żyło. ;)
Bierz czasem z przymrużeniem oka to co mówią Ci koleżanki o wstrętnych teściowych, bo wina praktycznie zawsze leży po obu stronach.
Avatar użytkownika
pannaczarna
Miła Kobietka
 
Posty: 28
Dołączył(a): 3 maja 2013, o 23:04

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez Enterka » 7 maja 2013, o 20:58

Może i jest miłą osoba,ale to wszystko może ulec zmianie,jednak nie musi.To jednak teściowa,więc miej ja na oku.
Avatar użytkownika
Enterka
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 10
Dołączył(a): 7 maja 2013, o 20:49
Lokalizacja: Wrocław

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez Slavio22 » 12 maja 2013, o 17:23

paula.x111 napisał(a):to nie jest tak że ja panikuję. Ja po prostu tyle się nasłuchałam od wszystkich wokoło jakie to teściowe są wredne po weselu, że zaczynam chyba sobie to wmawiać niestety...
mam nadzieję że ona się nie zmieni jak się do nich wprowadzę.. choć obawy mam naprawdę bardzo duże...

zmieni sie jak cos pojdzie nie tak-nie chce straszyc ale zwykle tak jest.
Avatar użytkownika
Slavio22
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 4
Dołączył(a): 12 maja 2013, o 17:18

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez tasiaka » 13 maja 2013, o 20:10

Teściowa temat rzeka...
Moja zmieniła swój stosunek do mnie, kiedy doszło do pierwszej wymiany zdań w której miałam co innego do powiedzenia. Nie przytakiwałam szanownej pani tylko mówiłam swoje i to się nie spodobało...
tasiaka
Fajna Kobietka
 
Posty: 122
Dołączył(a): 2 gru 2012, o 19:18

Re: Chłopak, narzeczony, mąż i.. mieszkanie z teściową..

Postprzez Seboo55 » 13 maja 2013, o 20:39

Mamusia mojego narzeczonego jest ogólnie bardzo zadbaną kobietą.. Na początku wszystko było anielsko dobrze, po której już wizycie jasno dała mi do zrozumienia kto tu rządzi, a nawet doradziła mi co mam zrobić żeby schudnąć..Jest straszliwie bezpośrednia..

architekt wnętrz mazowieckie - tanio i z klasą.
Seboo55
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 kwi 2013, o 16:21
Pani Reklama

Następna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]